wtorek, 8 stycznia 2013

Epilog



Przepraszam, że nie byłem na Twoim pogrzebie. Nie mogłem, nie byłem w stanie patrzeć jak zakopują Cię pięć metrów pod ziemią.  Nie winię ciebie o to wszystko, a siebie. Wiedziałem, że chorujesz a pomimo to pojechaliśmy do Hiszpanii. Nie wiedziałem, że twoje samopoczucie ulegnie diametralnej zmianie i większość czasu spędzimy w szpitalu. Nie wiedziałem, z czym to się wszystko je. Wybacz, że nie jestem w stanie ci tego powiedzieć, tylko piszę ten idiotyczny list, którego nigdy już nie przeczytasz. Wybacz, że nie sprawdziłem się w roli perfekcyjnego chłopaka, który o ciebie zadba w należny sposób. Wiedz, że na zawsze pozostaniesz w moim sercu, a wiesz czemu? Jesteś miłością mego życia i nikt cię nie zastąpi. Jak się znajdzie kiedyś jakaś dziewczyna, wiedz, że nie pokocham jej tak jak ciebie.
Kocham cię i nigdy już nie przestanę.
Twój Lucas.

Tak brzmiała treść listu, który Lucas pozostawił przy nagrobku swojej ukochanej Natalie. Był tam po raz pierwszy, gdyż nie był w stanie poradzić sobie z tymi wszystkimi emocjami. Nie chciał patrzeć, jak miłość jego życia zostaje przykryta ziemią.
Patrzał na znajdującą się fotografię na nagrobku.
- Uśmiechnięta i piękna jak zawsze – powiedział szeptem, kiedy do jego oczu napłynęły łzy. Przymknął powieki i wciąż ma jeden obraz przed oczami.

- Lucas – powiedziała ochrypłym głosem i dotknęła delikatnie jego dłoń. Obudził się i popatrzał na nią z wielką troską – Obiecuję ci, że pojedziemy do Brazylii.
Chłopak uśmiechnął się blado, całując jej dłoń. Przytaknął i ucałował jej policzek.
- Mógłbyś to dać moim rodzicom, jak tu przyjadą? – spytała na Lucasa, przenosząc wzrok na białą kopertę.
- Oczywiście – odpowiedział i wziął do ręki papier.
Dziewczyna przymknęła oczy. Nie miała już sił na nic. Choroba ją wyniszczała od środka, a on patrzał na to z wielkim bólem. Nie mógł jej pomóc choć tak bardzo chciał. Spędzał z nią całe dnie w szpitalu. Nie miało znaczenia to czy ona śpi czy też nie. Chciał z nią być do końca.

Kiedy lekarze odłączyli wszelkie aparatury, podtrzymujące życie, Lucas się załamał. Po raz kolejny płakał jak dziecko. David i Marina, którzy byli razem z nim, również płakali. Kiedy przyszli rodzice dziewczyny, również byli wstrząśnięci, ale wiedzieli że to kiedyś nastąpi.
Lucas podał im kopertę, a ojciec dziewczyny przeczytał to pół szeptem, by brunet również mógł to usłyszeć, gdyż to też było do niego zaadresowane.

Kochani,
Jak to czytacie, mnie już pewnie nie ma. Może to i nawet dobrze. Nie musicie już się mną martwić. Wiem, że byłam dla was ciężarem i nie zaprzeczajcie. Chciałam Wam powiedzieć, że was kocham. Byliście dla mnie wszystkim, a przede wszystkim podporą. Lucas, wiesz, że tobie zawdzięczam najpiękniejszy okres  w moim życiu. Dzięki tobie nauczyłam się na nowo żyć. Dzięki tobie zapomniałam o chorobie i jestem ci za to wdzięczna.
Rodzice. Chciałam wam powiedzieć, byście mnie pochowali tu w Hiszpanii. Wiecie, że to dla mnie kraj, w którym byłam całym swoim sercem nawet jeśli naprawdę mieszkałam w Ameryce.
Muszę kończyć, pielęgniarka która pomaga pisać mi list, jest wzywana do innego pacjenta.
Wiedzcie, że was kocham.
Wasza Nat.
_______
i tak oto tymi słowami skoczyłam historię Lucasa i Natalie. Taki pomysł był od samego początku.
Jestem Wam wdzięczna za wszelkie słowa, za obecność.  To dużo dla mnie znaczy!
Aktualnie będę na VIDA-CONTIGO, gdzie prowadzę bloga z Coppernicaną oraz lada chwila ruszę z dwoma opowiadaniami. Mow--szeptem musiałam usunąć. Fabuła była ponoć podobna do historii innej autorki. Nie potrafiłabym normalnie publikować, wiedząc że pewna osoba, porównuje moje i Jej opowiadanie. Pewnie zacznę publikować od Lewandowskiego i tejże jednej niespodzianki. Tylko jedna osoba wie, ALE MA SIEDZIEĆ CICHO, bo uduszę przez komputer :* <tak, Coppernicana, to do Ciebie> 
To chyba na tyle. Dziękuję i zapraszam do śledzenia nowych blogów:
To tyle z mojej strony.
Do napisania na tamtych blogach! :*